Myślę i marzę 04.09.2017
Bronisław Wypych
Promocja almanachu „Marzę i myślę” rozpoczęła jesienny cykl ars poetica
4 września 2017 r. o godzinie 17 w kawiarni „Muza” Osiedlowego Domu Kultury Stowarzyszenie W Cieniu Lipy Czarnoleskiej zapoczątkowało powakacyjny cykl spotkań literackich ars poetica.
Alamanach jest plonem ubiegłorocznego konkursu pt. „Gwiazdka na każdy dzień”, który odbył się podczas XI Karkonoskiej Integracyjnej Wigilii Literackiej w grudniu 2016 r. w Muzeum Miejskim „Dom Gerharda Hauptmanna” w Jagniątkowie, gdzie od wielu lat spotykają się na wigilii literackiej twórcy z kotliny jeleniogórskiej i osoby niepełnosprawne.
Nagrody przyznano:
I – Ewie Olszewskiej za wiersz „Cicha nadzieja” – godło EO,
II – Danielowi Daniliszynowi za wiersz „Złodziej marzeń” – godło Poeta,
III – Danucie Mysłek za wiersz „Źródło” – godło Sowa.
Wyróżnienia otrzymali Teresa Anacko i Marta Schroeder.
Wiersze nagrodzone:
Ewa Olszewska
Cicha nadzieja
Gwiazdy w srebrnej poświacie,
konstelacja wiecznej nadziei.
Tańczące przez wieki – niewidzialne,
spoglądają tajemniczo na ziemię.
Wtulone w nieba czarną poświatę,
tylko mrugają srebrnym światłem.
Wabiąc spojrzeniem niczym nimfy,
dają nadzieje na przyszłość.
Błyszcząc ukwieconym nocą niebem,
odsłaniają nam światy odległe.
W nieskończoności nadziei, emocji,
cichutko spadają w dół.
Jedna, druga, trzecia, czwarta.
Jakby chciały tu na ziemi
odtańczyć swój ostatni taniec.
Gasnąc w milczeniu – niepotrzebne.
Daniel Daniliszyn
Złodziej marzeń
Gwiazdkę ukradłem
Byłem sam
I nie chciałem się
Z nikim podzielić.
Gwiazdka spełniała
Moje marzenia
Nie czułem radości
Byłem smutny
Więc ją wypuściłem
Ostatnim moim
Życzeniem było
Żeby każdemu z ludzi
Spełniło się choć
Jedno marzenie.
Danuta Mysłek
Źródło
w ciemnych chmurach pyłu
rodzi się światło nowych gwiazd
niczym w chaosie codziennej szarugi
promienna miłość i prawda
– Mądrość Dnia
swój żywot kończy i umiera gwiazda
przygasa i człowiek
niwecząc ocean możliwości
gdy źródło kochania wysycha w nim
a przecież i ja i Ty
możemy uronić kroplę miłości
jak niegdyś Hera uroniła kroplę mleka
Droga prawdy i kochania
piękniejszy wróży świat
podobnie jak Droga Mleczna
nieboskłon czyni
Przy wigilijnym stole pełnomocnik stowarzyszenia Janina Lozer zainspirowała biorących udział w konkursie i pozostałych piszących, aby wiersze tym razem ukazały się w formie papierowej. Twórczość pokonkursową autorów niepełnosprawnych z klubu „W Cieniu Lipki” z Warsztatów Terapii Zajęciowej (przy ul. Waryńskiego), jak i ze stowarzyszenia, zebrała Danuta Mysłek, która ponaglała autorów do wysiłku intelektualnego i dokonała korekty razem z Marią Suchecką. Oprawą graficzną zajęła się Zofia Prysłopska, która tytuł „Myślę i marzę” zaczerpnęła z wiersza Krzysztofa Jurczyka. Alamanach jest również wyrazem podziękowania Pani Julicie Zapruckiej, za wieloletnią gościnę w Muzeum Miejskim „Dom Gerharta Hauptmanna” w Jagniątkowie.
Janina Lozer, po przywitaniu gości przez panią Katarzynę Skibińską-Zając, przypomniała o historii i tradycji Karkonoskich Integracyjnych Wigilii Literackich, jak również o takich placówkach kulturalnych, jak Muzeum Miejskie „Dom Gerharda Hauptmanna” w Jagniątkowie i jeleniogórski Osiedlowy Dom Kultury na Zabobrzu, gdzie osoby o zainteresowaniach literackich, niepełnosprawne, emeryci mogą rozwijać swoje pasje. Urszula Musielak sprawnie i elegancko przedstawiła autorów, którzy przyjechali zaprezentować swoje wiersze. Maria Suchecka zapewniła, że kolejne wigilie w Muzeum Miejskim „Dom Gerharda Hauptmanna” wciąż się będą odbywały, takie zapewnienie złożył jej dyrektor muzeum Łukasz Kwietnicki.
Muzycznie oprawę zapewnili Adam Wolak i Władysław Kotłowski, który na trąbce zagrał wiele szlagierów.
Hubert Horbowski
Lottomilioner
Czułem, że mnie coś miłego spotka,
poszedłem zatem do „totolotka”
i wypełniłem kupon z zapałem
(Dotychczas jeszcze nic nie wygrałem).
Sprawdziłem liczby, bo na ekranie
na żywo śledzi się losowanie
i z każdą chwilą coraz mniej miło
w tej kolekturze mi się robiło.
Wytypowałem liczby – pewniaki,
a losowania efekt był taki:
wszystkie numery obok padały,
więc ja pobladły, spocony cały
wyszedłem z kiosku z postanowieniem:
Inaczej los swój mizerny zmienię;
tomy z wierszami trzy wydam sobie,
wszystkie w mig sprzedam i się dorobię.
Krystyna Sławińska
Kościół
Józek pierwszy raz ogląda
świat z wysokości Wieży Brackiej.
Wprawdzie zapomniał zabrać ze sobą okularów „do dali”,
ale jest już pewien, że z tej wysokości nie widać
nawet czubka kościelnej wierzy w Tomisławiu.
Wokół niej pysznią się stare barokowe epitafia.
Bośniackim reemigrantom nie przyszło do głowy
żeby zniszczyć czyjąś pamięć.
Swoje groby z nadzieją zostawili przecież
za dalekimi górami na pastwę losu.
Józek patrzy z góry na lubańskie dachy i miejsce
gdzie kiedyś stał kościół, a dziś jest blok z betonowej
płyty. Kiedy zejdzie obejrzy jeszcze epitafia znalezione
w polu pod Lubaniem. Od kilku lat leżą pod wieżą,
przysiadają na nich gołębie i żule.
Andrzejek mówi, że tu lepiej niż na ławce,
bo cień od wieży głębszy, kilkusetletni.
Jest zawiedziony, Józek nie pali papierosów,
lubi wino kiedy śpiewa bośniackie piosenki
w swoim domu w Tomisławiu nad Kwisą.